poniedziałek, 26 czerwca 2017

Kosmetyki Himalaya Herbals


Kilka tygodni temu zgłosiłam się do testów kosmetyków Himalaya Herbals i szczęśliwie zostałam wybrana jako jedna z pięćdziesięciu blogerek, która otrzyma paczkę z kosmetykami tej marki.
Z Himalaya znałam się już wcześniej. Używałam peelingu z łupinkami orzecha włoskiego. Kosmetyk sprawdził się u mnie na 5 z plusem, dlatego byłam ciekawa nowości jakie podarowała nam firma.
Każda z dziewczyn otrzymała 5 kosmetyków do testów: krem do twarzy i ciała, pastę do zębów, piankę do mycia twarzy oraz maskę i peeling z serii Neem (Miodla Indyjska- zioło o właściwościach antybakteryjnych i oczyszczających).

HIMALAYA Intensywnie nawilżający krem do twarzy i ciała



Jako pierwszy otworzyłam właśnie ten produkt. Gęsty, odżywczy krem zamknięty w lekkim, estetycznym słoiczku o pojemności 150 ml wypróbowałam jako balsam nawilżający po kąpieli. Sprawdził się fenomenalnie! Krem bardzo ładnie nawilża i lekko natłuszcza skórę. Dobrze się wchłania i nie pozostawia lepkiego filmu na powierzchni ciała. Kosmetyk uniwersalny i dla każdego członka mojej rodziny. Z powodzeniem po kąpieli stosuję go ja, mój mąż oraz 5-letnie dziecko.


HIMALAYA Peeling oczyszczający i maseczka z Neem



Obydwa kosmetyki zawierają wyciąg z  rośliny Neem o cechach skutecznie oczyszczających skórę twarzy i zapobiegających powstawaniu wyprysków.
 Maseczka (tubka od lewej) to produkt o gęstej konsystencji, o naturalnym, przyjemnym zapachu, który porównałabym do anyżu. W swoim składzie zawiera m.in.: krzem, tlenki żelaza, glin, magnez, wapń oraz glinkę, która zastygając na twarzy fajnie ściąga pory, wygładza cerę oraz sprawia, że zaskórniki stają się mniej widoczne. Stosowałam 2 razy w tygodniu.

Peeling (tubka od prawej) bardzo dobrze radzi sobie z usunięciem obumarłego naskórka. Za sprawą mikrogranulek z pestek moreli wygładza i oczyszcza twarz z wszelakich zanieczyszczeń. Po jego użyciu twarz jest ładnie wygładzona i rozświetlona. Stosuję co 2 dzień.

HIMALAYA Pianka do mycia twarzy z Neem



Kosmetyk o przyjemnej w użyciu formule delikatnej pianki! Nie zawiera mydła, które wysusza skórę twarzy. Opakowanie wyposażone w poręczną pompkę- to lubię! Zdradzę wam sekret. Podczas weekendowego wyjazdu,  zapomniałam żelu pod prysznic i ten kosmetyk z powodzeniem mi go zastąpił.  Nie tylko skóra twarzy była dobrze oczyszczona, ale i całe ciało. Wielkim plusem jest to, iż po użyciu nie czujemy dyskomfortu w postaci ściągnięcia cery. Idealnie byłoby, gdyby pianka zmywała również makijaż oczu. Tu producent zaleca akurat omijać tę strefę.

Himalaya wybielająca pasta do zębów Sparkly white


Otwarcie przyznam, że miałam pewne obiekcje co do tego produktu. Preferuję raczej pasty o mocnym, miętowym smaku. Ziołowe się u mnie  nie przyjęły. Poza tym mam nadwrażliwe zęby i używam jedynie past przeznaczonych do zębów z tym problemem.
Spróbowałam jednak wypróbować i tą...
Po umyciu zębów okazało się, że pasta nie ma typowego dla ziołowych past smaku. Już mi się spodobało! W moim odczuciu to delikatna, słodka mięta połączona z jakimiś owocami. Bardzo przyjemnie się jej używa, dobrze się pieni i czyści zęby. Po użyciu jej są jakieś takie gładkie! Moje zęby są rzeczywiście bielsze, ale to raczej zasługa opalenizny, która podbiła ich biel. Co do nadwrażliwości, to nie zaobserwowałam na razie niepokojących objawów.

I to już wszystkie kosmetyki marki Himalaya, które miałam okazje przetestować. Stawiam im bardzo dobą ocenę za naturalny skład, wydajność, właściwości oczyszczające, atrakcyjne opakowania i niewygórowane ceny!

A czy wy próbowałyście produkty tej marki? Jakie wrażenia? Cały asortyment i więcej informacji znajdziecie  TUTAJ


środa, 14 czerwca 2017

Kiedy drogeryjne kosmetyki już nie wystarczają



Na codzień używam kosmetyków drogeryjnych. Często odwiedzam Rossmanna i Hebe. Od czasu do czasu zamawiam coś z Avonu. Zdarza mi się również kupować kosmetyki w supermarketach (Kaufland) i dyskontach (Biedronka, Lidl ). Ostatnio napotkałam jednak kilka problemów związanych z pielęgnacją, z którymi popularne produkty z drogerii nie dały sobie rady. Musiałam więc wspomóc się kosmetykami aptecznymi.

 PILARIX Krem mocznikowy. To głęboko nawilżający krem min. z panthenolem, masłem shea i kwasem salicylowym. Kosmetyk poleciła mi moja siostra, której zwierzyłam sie, że nie mogę pozbyć się nieestetycznych wykwitów na  ramionach. Miałam w tym miejscu mnóstwo drobnych krostek,  które nie chciały zejść ani przez regularne peelingi, ani przez nawilżanie balsamami, których normalnie używałam do ciała. Pomógł mi właśnie ten krem z 20% stężeniem mocznika. (Drogeryjne kremy maja go w składzie do 10%). Już po kilku zastosowaniach "trądzik" z ramion zaczął znikać i już prawie sie go pozbyłam. Teraz zamiast brzydkich grudek, mogę  cieszyć się gładką skórą w tym miejscu.
Produkt ten możemy stosować na nadmiernie suchą skórę łokci, kolan, stóp, jako środek kojący po depilacji, czy rogowaceniu okołomieszkowym. Tuba zawiera 100 ml, jest wydajna, a  zapłaciłam za nią ok.17 zł. Polecam!


Ogólnie z drogeryjnych szamponów jestem zadowolona, ale od czasu do czasu dopada mnie dyskomfort w postaci swędzenia skóry głowy. Nie jest to typowy łupież, ani łuszczenie, ale świąd, który wymaga ukojenia. Na ratunek skórze głowy zakupiłam sobie w aptece leczniczy szampon Zoxin-med w postaci 6 saszetek. Dwa razy w tygodniu wystarczy umyc nim głowę i objawy takie jak łupież, świąd, zakażenia grzybiczne skóry głowy powinny ustąpić. Na razie wykorzystałam 2 saszetki z pudełka i juz widzę poprawę. Zamierzam zużyć opakowanie do końca (kolejne 2 tygodnie), aby "uspokoić" naskórek na dłuższy czas.

Kolejnym kosmetykiem aptecznym, który oststnio zakupiłam to antyperspirant Medispirant.  Opakowanie  ma pojemnosc 50 ml i  formę kulki. Skutecznie eliminuje wydzielanie potu.
  Jesienią i zimą jak najbardziej zwykłe drogeryjne antyperspiranty mi wystarczają. Jednak wiosną i latem juz niekoniecznie. Ostatnio testowałam na sobie kilka nowości Adidas, Garnier, Dove, ale żaden nie spełnił moich oczekiwań w 100%. Mimo, iż producent zapewniał, że chronią 48, a nawet 72h, to  podczas czerwcowych upałów nie czułam się komfortowo i dlatego siegnęłam po typowy bloker potu..  Kilka lat temu używałam Etiaxil'a, ale często miałam podrażnioną skórę po jego uzyciu, bo na przykład dobrze nie wytarłam pachy po prysznicu ( blokery potu używa się na noc, po kąpieli, na dobrze osuszoną skórę pach). Medispirant na razie spisuje sie bardzo dobrze.  Stosuję go co 2-3  dni na noc. Jest łagodniejszy niż Etiaxil, ale dobrze radzi sobie z potem. Nie ma potrzeby stosowania go codziennie, więc wystarczy na bardzo długo.Myślę, że na kolejne lato na pewno. Data ważności to rok 2019 , więc zaprzyjaźnię się z nim na dłużej. Kosztował  ok. 15 zł.